Imperium Absurdu.

Porzućcie wszelką nadzieję, Wy, którzy tu wchodzicie... Albowiem zginiecie ze śmiechu! ;p


#1 2009-11-27 20:12:31

Wilku

http://img695.imageshack.us/img695/5298/tytulmistrzabrs.gif

Zarejestrowany: 2009-11-20
Posty: 31
Punktów :   

Święta Wojna Ukraińska

Janko przebiegł kilkanaście metrów w stronę bezpiecznej osłony. Gdzieś w oddali zagrzmiał wybuch bomby. Tą wojnę nazywano później Kaźnią. Warunki były okropne. Duże połacie lasów nie pozwalały Ukraińskim Oddziałom Specjalnym, potocznie zwanymi Psami Wojny w pełni wykorzystać swego potencjału. Chociaż byli oni uniwersalnymi żołnierzami, to walka na obcym terenie i do tego w lesie nie należała do rzeczy przyjemnych. Janko spojrzał w górę. Deszcz. Cholerna Anglia...Ale Imperatora nie można zawieźć. On ufał im. Sam powiedział "Jesteście Wybrańcami. Poświęcacie swoją krew dla Ukrainy. Będziecie przez wieczność legendą. A teraz idźcie i zabijcie tego smoka!". Od tej chwili standardowym okrzykiem wojennym wojsk Ukrainy było: "Zabijmy tego smoka!"
Tymczasem władca Ukrainy, Karol Myślibor I spoglądał w zadumie na mapę taktyczną.
- I mówisz, że posiadają czołgi grawitacyjne?
- Tak twierdzą zwiadowcy, panie.
-Więc będziemy musieli uciec się do ostrzejszych środków. Wyślij lotnictwo. Powiedzmy, VII Dywizję.
- Oczywiście. Cel?
-Birmingham. Mają zabrać bomby zapalające i zwykłe. A, i powiedz im, że mają najpierw polecieć do naszej tajnej bazy w Irlandii. Anglia jest przygotowana do obrony morskiej zachodniego brzegu. Ale nie ma tam dział przeciwlotniczych. Mają wylecieć za tydzień...muszę się skontaktować z naszym sojusznikiem...
Kilka dni później w Dublinie.
Myślibor wyszedł z samochodu. Po długiej podróży najpierw samolotem, a teraz tym starym gruchotem, wyprostowanie nóg było luksusem. Poszedł szybkim, energicznym krokiem w stronę posiadłości Janka Wyrwiczerepa. Taaak...Wróg mojego wroga jest poniekąd moim sojusznikiem...
-Witajże, Karolu! -powiedział Janek jak zawsze z nieodłączną szablą husarską i flaszką whisky za pazuchą.
-Witaj, Janku! Cieszę się z podpisania naszego sojuszu...Czy to to o czym myślę? - zapytał wskazując na flaszkę whisky w jego ręce. Miłośników trunków Janka nie było wielu, ale Myślibor zaliczał się do nich.
- Tak...Ale może chodźmy zaplanować naszą ofensywę! Mówiłeś, zdaje się, że nakazałeś nalot na Birmingham za kilka dni...?
Na rozmowie upłynęło kilka minut i w końcu doszli do Sali tronowej Janka. Ta , w przeciwieństwie do komnaty tronowej Agathy nie była wszędzie upaprana krwią i, okazjonalnie, różnymi wyciętymi częściami ciała. Nie, żeby Myślibor nie lubił takich dodatków, ale ten cały syf jednak trochę go irytował...
- A więc mości Janku...Moje oddziały już walczą w Anglii. Za kilka dni odbędzie się nalot...A ty skąd zamierzasz uderzyć?
-Cóż...są pewne...problemy...Agathę zaczęło wspomagać Państwo Wyspiarskie.
-WHAT?
-No wiesz...łapówki robią swoje...
-No, w sumie tak...To komplikuje nasze plany. Może ty poprowadzisz swą flotę naokoło Anglii i uderzysz od północy...jak dotąd w Anglii walczy połowa mojej armii, ale przy tych wszystkich lasach jest dość trudno. Wydofam moje oddziały i zrobimy łączony szturm. Zrzucimy nasze wojska na zachodnim brzegu, a twoja flota zaatakuje od wschodu. Co ty na to?
-Dobry plan. Trzeba jeszcze załatwić kwestię floty Przema...Ale sądzę, że moje samoloty dadzą sobie z tym radę.
-Dobrze. A więc podsumowując: robimy taki Blitzkrieg.
Trzy dni później w sali tronowej Agaty Okrutnej.
-Połowa miasta w płomieniach? Ilu zabitych?
-Pięć tysięcy żołnierzy. Dziesięć tysięcy cywilów. I straciliśmy dziewięć czołgów grawitacyjnych. Do tego przyłączył się do niego Wyrwiczerep.
-I cała ta wojna dlatego, że wypędziłam księży?
-Właśnie tak.
-Co za idiota...Przecież mógł trochę dłużej się targować...Może zgodziłabym się na małe enklawy księży.Może. Ale już za późno. A jak sobie radzi jego armia?
- Odpieramy ich ataki, ale powoli posuwają linię frontu w naszą stronę.Flota Janka też robi swoje, ale twój sojusznik jakoś tam sobie z nią radzi...Naloty są teraz okazyjne, a dopóki nie sprowadzą tutaj ciężkiego sprzętu, to się utrzymamy... Na szczęście ostatnio nastąpił zastój. Jest jakoś spokojniej. Mówi się o pertraktacjach...A i nasze oddziały w Ukrainie nie próżnują. Poza tym Rzesza Niemiecka grozi włączeniem się do wojny. Władczyni ma już odść ciągłych przejazdów wojsk przez jej państwo.
- Taaak...Cóż, więc te wojnę trzeba szybko zakończyć. Jak jeszcze Niemcy się włączą, to nie będzie można spokojnie przepłynąć przez Morze Północne. Nakaż wytropienie Myślibora. Wiadomym jest mi, że walczy on razem ze swymi oddziałami, utrzymując tylko łączność ze stolicą.
Tydzień później....
Myślibor zamierzył się swym mieczem na najbliższego elfa-szczytowe osiągnięcie genetyki Anglii...które straciło głowę. Z furią pobiegł na spotkanie kolejnej fali wrogów...w biegu rzucił granat, w moment po wybuchu był już przy oddziale. Kolejna walka. Niestety elfy także umiały walczyć, więc już po chwili Myślibor dorobił się kilku nowych blizn i dziur w pancerzu. Niedaleko walkę toczył Janek. Myślibor pospieszył mu z pomocą.
- Jak ci idzie?
- Kurde, strasznie dużo ich...te elfy mnożą się jak króliki. Ale nie z takimi rzeczami sobie radziliśmy...
Myślibor uśmiechnął się. Pamiętał wciąż najazd orków wyprodukowanych w Turcji...
-No dobra idę dalej, widzę żeś poraniony. Co zrobisz?
-Poczekam na medyka - odparł Wyrwiczerep, spoglądając na paskudną ranę na nodze. - Ty idź dalej...
Nieco później...
Nagle coś pociągnęło Myślibora do góry...sidła.To było do przewidzenia. Wydobył z buta żydowski włos - cieniutką piłę pochodzącą jeszcze z I wojny, służącą do przepiłowywania krat w więzieniach. Już po chwili był wolny. I otoczony przez trzydziestkę elfów. Wcisnął przycisk komunikatora znajdujący się na jego hełmie przy miejscu, w którym człowiek ma zwykle prawe ucho. Niestety elfy używały jakiejś technologii zakłócającej. Więc został sam. Ani się obejrzał, jak został obezwładniony.
Wojna zakończyła się tamtego feralnego dnia, w którym schwytano Myślibora. Podpisano umowę, Anglia miała od tej pory malutkie enklawy księży.Podpisano też ugodę wieczystą. Niedługo po tym cała Europa podpisała tzw. Porozumienie Krakowskie, zakazujące wojen religijnych. Straty po obu stronach były wysokie. Życie straciło około 20 tysięcy żołnierzy. I ponad dwukrotnie więcej cywilów...Pokój. Jak wielu ludzi musiało stracić życie w imię pokoju?
War. War never changes.
                                     
By Wolfi

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tibiaot.pun.pl www.narutoshippuuden1.pun.pl www.combat-forum.pun.pl www.rebeldebb.pun.pl www.senpuu.pun.pl